Wojna. Historie z Ukrainy

Ukraińcy opowiadają, jak żyją na wojnie

„Swoje marzenia straciliśmy w jeden dzień”, Lija, 32 lata, Czernihiw – Warszawa

utworzone przez | 18 marca 2022 | Chernihiv, Wojna. Historie z Ukrainy

 

Illustrated by Tanya Guschina

Lija Pawliuk ma 32 lata. W jej rodzimym Czernihowie ona pracowała jako trycholog, czyli leczyła włosy oraz skórę głowy, miała własną klinikę. Rodzina Lii składa się z dwóch córek, męża, babci, a także ciężko chorego dziadka.

„Mieliśmy marzenia, stabilny dochód, dom, rodzinę obok. I to wszystko straciliśmy w jeden dzień”, — mówi Lija. O wojnie dowiedziała się w dzień inwazji Rosji, 23 lutego wieczorem. Znajomi pisali, że do Białorusi ściąga się olbrzymia ilość techniki na granicę z Ukrainą, więc poprosili o wyjazd z miasta. Część granicy ukraińsko-białoruskiej przechodzi dokładnie w obwodzie czernihowskim.

„Krewni i przyjaciele śmiali się ze mnie, mówiąc, że to jest nieprawda, że nic nie będzie. Bo Białoruś — to są nasi bracia. A tam po prostu idą treningi”, — wspomina Lija. Następnego rana wojska rosyjskie przesuwały się w stronę Czernihowa.

Lija i jej mąż zebrali dzieci. Ubrali w to, co było na krzesłach. Zabrali babcię oraz leżącego dziadka. Kiedy wyjeżdżali z miasta, z tyłu brzmiały syreny i wybuchy. Z mężem dojechali do Lwowa. Dalej do Polski – bez niego, bo na Ukrainie w czasie stanu wojennego mężczyznom 18-60 lat zakazali wyjeżdżać za granicę.

Żeby przejść przez granicę, musieli poświecić trzy dni. Samochody powolutku ciągnęły się w kolejce, przez dwie godziny mogli przejechać tylko pół metra. Dziadek dusił się i bredził. Lija próbowała przewieźć go szybciej, lecz inni nie przepuszczali, mówiąc „każdy chcę”, krzyczeli, bili po zderzaku. Ludzie także robili małe ogniska, żeby się ogrzać. Lija prowadziła samochód i całe trzy doby nie spała.

Teraz kobieta jest w bezpiecznym miejscu, ją z rodziną przyjęła polska rodzina w Warszawie. Jest co jeść i gdzie spać, dziadku okazali pomoc medyczną oraz dostarczyli leki. Dzieci niekiedy się uśmiechają. Lija nie. Prawie wszyscy przyjaciele i krewni zostali w Czernihowie oraz innych ukraińskich miastach.

„Kiedy widzę, jak rujnują domy, w których byłam kilka dni temu, kiedy mi przesyłają zdjęcia zwłok i filmiki z ludźmi, dziećmi w piwnicach, – to okropne. Przez to pęka serce”, – płacze Lija. 

Żeby choć trochę się uspokoić, kobieta pomaga tym, kto również chce wyjechać. Jak tylko wojna się skończy, planuje wrócić na Ukrainę i odbudowywać swoje miasto.

Więcej opowieści