Współzałożyciel Fundacji Charytatywnej „Wostok SOS” Kostiantyn Reucki jest jednym z tych, kto przygotowywał się do wojny. 47-letni obrońca praw człowieka do 2014 roku mieszkał w Luhansku. Kiedy miasto okupowali bojownicy, których wspierała Rosja, musiał wyjechać do Kijowa. Już wtedy Kostiantyn miał pewność, że Rosja planuje jeszcze jeden agresywny atak, więc trzeba było przygotować się do opóru.
Dwa lata temu Reucki zapisał się do obrony terytorialnej. Nigdy nie miał broni w ręku. Każdą sobotę spędzał na ćwiczeniach; odkąd zaczęła się wojna – chroni Kijów.
„Stawiamy opór wrogowi, który przeważa nas w mocy bojowej i maszynerii. Dlatego musimy skumulować pracę całego społeczeństwa dla obrony swojego kraju”, – rozjaśnia swój wybór Kostiantyn. Jest przekonany: żeby stworzyć kraj idealny, trzeba o ten kraj zawzięcie walczyć; zaczął od siebie.
„Bronimy swojego domu. Mamy wielkie pragnienie – zbudować europejski demokratyczny kraj. Mamy wszystko co niezbędne, aby dojść do tego celu. Myślę, że to pragnienie jest warte tych ofiar, które niestety już ponieśliśmy, i tych poświęceń, których już musimy dokonywać”, – zapewnia Reucki.
Dla tego celu mężczyzna nic nie boi się stracić, nawet własne życie. Nie boi się zaczynać od nowa, już to w życiu miał.
Kostiantyn przypomina jak to było w 2014:
„Ja i prawie 2 miliony ludzi ze wschodu Ukrainy stracili wszystko, przede wszystkim – zwykłe, normalne życie, które budowaliśmy przez wiele lat. Materialne oraz niematerialne. Byliśmy zmuszeni zaczynać wszystko od nowa. Chociaż mogę powiedzieć, że dla nas (ekipa „Wostok SOS”) to przeżycie nie było na tyle traumatyczne, jak dla większości osób ze wschodu, ponieważ od razu włączyliśmy się w proces pomocy ofiarom. To działanie zajęło cały nasz czas, więc nie mieliśmy kiedy użalać się nad sobą. Tym razem już wszyscy są zmuszeni do porzucania swoich domów i życia, które zaczynali od nowa osiem lat temu”.
Zaczynając od roku 2014, fundacja „Wostok SOS” pomaga ofiarom wojny na wschodzie Ukrainy w poszukiwaniu mieszkań, nadaje pomoc humanitarną oraz psychologiczną. Teraz fundacja pomaga każdemu Ukraińcowi.
Najbardziej Kostiantyna zachwyca to, że nie jest sam w tej walce o przyszłość Ukrainy. „Mimo straty, mimo zranionych i zmarłych, ludzie kontynuują pomagać sobie nawzajem, pomagać wojsku, – rozmyśla mężczyzna. – Za wcześnie mówić o zwycięstwie, ale my na pewno nie przegraliśmy i nie przegramy. Ilość ofiar może być liczna, bo przeciwnik jest silny, ale musimy pokonać tę drogę i musimy chronić poczucie jedności, wyczucie własnego kraju. To jest bardzo ważne dla kształtowania i rozwoju nas jako narodu. Myślę, że będziemy walczyć do końca, zwyciężymy i zbudujemy idealny kraj, o który będą zazdrośni niektóre kraje europejskie.”