Illustrated by Vlad Korniuk
44-letni Andrij Fomenko ostatnio trzymał karabin szturmowy w szkole na lekcjach przygotowania wojskowego, ale teraz wziął go z powrotem w swoje ręce – chroni swoje rodzinne Sumy w zespole obrony antyterrorystycznej. Miasto jest otoczone przez wojska rosyjskie i jest na skraju katastrofy humanitarnej.
Przez ostatnie dziesięć lat Andrij mieszkał w Wietnamie, gdzie prowadził firmę turystyczną. Z powodu pandemii przychody spadły niemal do zera, więc we wrześniu ubiegłego roku wrócił do Sum. Tutaj przypomniał o swoim wykształceniu informatycznym: wraz z żoną Anną tworzyli i promowali strony internetowe. Mieli marzenie, aby kupić małą działkę. Wojna zniweczyła wszystkie plany.
„W pierwszych dniach wojny byliśmy zszokowani i zdezorientowani. Dezinformacja przerażała – wszędzie pisano, że Sumy i inne miasta Ukrainy zostały już zajęte, że rosyjska flaga jest już nad naszym ratuszem, że ukraińskie władze poddały się, a w centrum Sum toczyły się walki. Pisali, że wojska rosyjskie są już w Kijowie. Było wiele wiadomości fejkowych, nie wiedzieliśmy komu można wierzyć – wspomina Andrij.
Trzeciego dnia Andrzej zapisał się do Teroborony. „Tutaj przynajmniej jesteś zaangażowany w jakąś sprawę i lepiej rozumiesz, co naprawdę się dzieje” – wyjaśnia. Nie odbywał wcześniej służby w wojsku ze względów zdrowotnych.
„W legitymacji wojskowej mam informację, że nie nadaję się do służby wojskowej w czasie pokoju. Tymczasem mamy wiele osób w Teroboronie (które nie nadają się do służby ze względów zdrowotnych lub wieku), w naszej jednostce jest nawet 61-letni mężczyzna. Wszyscy przyszli – od 20-latków po emerytów – mówi Andrij.
Bardziej doświadczeni w sprawach wojskowych patrolują teren i uczestniczą w bitwach. Ludzie tacy jak Andrij bronią miasta, stoją na punktach kontrolnych i łapią sabotażystów. „Zostałem poinstruowany, nauczyłem się montować i demontować karabin maszynowy. Mogę stać na punktach patrolu i bronić miasta, póki co tyle wystarczy” – powiedział.
3 marca wrogi pocisk dotarł do koszar, w których spał Andrij. Okna zostały wybite, kawałek szkła dotknął brwi Andrija. Na szczęście nikt nie został poważnie ranny i nikt nie zginął. Następnego dnia w Sumach zbombardowano podstację – na południu nie było łączności świetlnej ani mobilnej, ale potem przywrócono infrastrukturę.
3 marca pocisk wroga trafi do koszary, w której spał Andrij. Okna zostały wybite, kawałek szkła dotknął brwi Andrzeja. Na szczęście nikt nie został poważnie ranny i nikt nie zginął. Następnego dnia w Sumach zbombardowano podstację – na południu nie było świata ani połączenia komórkowego ale potem przywrócono infrastrukturę.
W sklepach pozostały tylko drogie sery, słodycze i herbata. Miejscowa piekarnia wypieka chleb. Zboża, konserwy, mięso, warzywa, owoce, produkty mleczne nie są dostępne od kilku dni – wszystkie są przechowywane w zapasach. Nie ma możliwości dostarczania żywności i leków. Apteki mają niedobór leków i wielogodzinne kolejki. Według Andrija miasto Sumy może przetrwać około tygodnia na własnych dostawach żywności, a następnie może rozpocząć się katastrofa humanitarna.
Transport publiczny w mieście nie chodzi, nie ma paliwa, większość stacji benzynowych jest zamknięta, więc drogi są puste, a ludzie poruszają się po mieście pieszo lub na rowerach.
8 marca zorganizowano „zielony korytarz” z Sum w celu ewakuacji ludności cywilnej: pierwsza kolumna cywilów była w stanie wyjechać, druga została ostrzelana przez wojska rosyjskie.
Przez te wszystkie dni żona Andrija Anna siedziała w piwnicy prawie cały czas, ponieważ w mieście nieustannie dzwonią syreny. Andrij widywał się z nią co trzy lub cztery dni: urywał się ze służby tylko na kilka godzin. W końcu Andrijowi udało się posadzić żonę do autobusu ewakuacyjnego, opuszcza ona oblężone miasto. Andrzej zostaje.
„Mimo wszystko nie żałuję, że wróciliśmy na Ukrainę – moja żona musiała zobaczyć się ze starszymi rodzicami” – mówi Andrij. „Nie budujemy jeszcze planów na przyszłość, ale jestem pewien, że Ukraina zwycięży. Nawet jeśli Rosji uda się przejąć jakieś terytorium, nie będzie w stanie je utrzymać. Nienawiść do Rosjan w całym kraju jest ogromna, nikt się ich tutaj nie spodziewa”.